Morskie Oko to prawdopodobnie najpiękniejsze ale zarazem najbardziej zatłoczone miejsce w całych Tatrach. W szczycie sezonu (ale nie tylko) trzeba dysponować naprawdę ogromną wytrzymałością psychiczną, aby zdzierżyć te wszystkie dantejskie sceny jakie rozgrywają się na całej trasie, a zwłaszcza w otoczeniu tego największego tatrzańskiego stawu. Przychodzi jednak taki okres w ciągu całego roku, gdzie ruch turystyczny w tym rejonie praktycznie zamiera i w końcu można poczuć magię tego miejsca. Na taki właśnie moment natrafiłem w ubiegłą środę. Nad Morskim Okiem byłem niezliczoną ilość razy ale nigdy na nartach i w zasadzie, gdyby nie możliwość skorzystania z biegówek, w żaden sposób nie przyszedłby mi do głowy pomysł na kolejną piesza wycieczkę. Wykorzystałem praktycznie jedną z ostatnich szans „śniegowych” i chyba muszę już oficjalnie zakomunikować zakończenie sezonu narciarskiego. Sezonu, w trakcie którego odbyłem 25 wycieczek (w większości na śladówkach) pokonując dystans ok. 350 km. Udało się w tym czasie zrealizować kilka nowych pomysłów i co najważniejsze obyło się bez najmniejszych kontuzji. Zapraszam więc do obejrzenia fotorelacji z przypuszczalnie ostatniej w tym roku wyprawy narciarskiej.
Dodaj komentarz
Miód. A te widoki na ściany wokół Moka... Czuję cierpienie pomieszane z zachwytem.
dwa tygodnie temu spróbowałam śladówek - coś fantastycznego. na następny sezon kupuje takie narty! :)
za każdym razem gdy oglądam najnowsze relacje czuje żal i mam wyrzuty sumienia że przegapiłem kolejne okazje ... najcześciej jest tak , że cały tydzień jest pogoda a na weekend sie psuje ... ale jak to mówia... trzeba poprostu chcieć... fotki super, przeżycia bezcenne ... no i jak tu nie zazdrościć kolejnej wyprawy... pozdrawiam
Ależ cudownie musiało być bez tych wszystkich ludzi :))
kiedy zdzichu na bacówke idziemy?? wiesz;) bez bab ps szkoda ze nie mogłem isc z wami wycieczka udana:)
no piyknie.jo juz tam był.ale miło popatrzyć.